Polska drugim Iranem, czyli rewolucja obyczajowa w natarciu

11 listopada, 2019

pracaIm bardziej obserwuję to, co się dzieje w naszej polityce, tym bardziej zastanawiam się, na ile lansowane zmiany są efektem naturalnej tęsknoty starych pryków do czasów, kiedy byli młodzi, i wprowadzenia podobnych porządków, a na ile czeka nas przewrót kulturalny na miarę Iranu i cofnięcie mentalności o całe dziesięciolecia, żeby nie powiedzieć o wiek. Czytaj resztę wpisu »


Gwiazdy

4 listopada, 2019


Citi Handlowy i radosna lekkość bytu zwanego dane osobowe

27 października, 2019

Widać, jak człowieka co jakiś czas nie zdenerwuje jakaś instytucja, to znaczy, że umarł. Tym razem moją cierpliwość na próbę wystawił bank Citi Handlowy i jego podejście do danych osobowych.

Tak się składa, że mąż ma u nich kartę kredytową, a ja mam pod jego konto podpiętą kartę dodatkową. Z limitem zawrotne 2 000 pln, bo potrzebna mi była głównie w czasie delegacji służbowych do kaucji za pokoje hotelowe. Traf chciał, że termin ważności mijał nam w momencie wyjazdu na wakacje i wypożyczania samochodu. Mea culpa, nie doczytałam, że karta musi być ważna jeszcze 3 miesiące, więc mąż wracał Uberem z lotniska, a ja szukałam w popłochu nowych kart, a następnie pod jego dyktando je aktywowałam, żeby mógł tylko wpaść, odebrać i wrócić. Pewnie się udało, bo samochód wypożyczyliśmy, a moja karta sobie spokojnie spoczywała w portfelu. Do momentu kiedy okazało się, że pensja się opóźniła i zwyczajnie zabrakło mi pieniędzy na bieżącym rachunku. Nie chciało mi się bawić w logowanie do aplikacji, w przelewy z oszczędnościowego, sięgnęłam więc po kredytówkę i ZONK. Odmowa. Nie błędny PIN, zwyczajna odmowa. Czytaj resztę wpisu »


Życie

24 marca, 2019


In a world made of steel, made of stone

22 grudnia, 2018
woman looking at sea while sitting on beach

Photo by Pixabay on Pexels.com

All alone I have cried
Silent tears full of pride
In a world made of steel
Made of stone… 

Już od pewnego czasu czułam, że czas powiedzieć sobie dość… Zamknąć definitywnie pewien rozdział życia. Ale podjęcie decyzji nie było takie proste. Wręcz przeciwnie. W końcu jeszcze w 2016 roku podjęłam pewne decyzje, które miały mi otworzyć drzwi, a nie je zamknąć. W końcu cały czas się jeszcze łudziłam, że nie po to tyle włożyłam w to wysiłku, łez i nieprzespanych nocy, żeby teraz się poddać. Nie po to żyłam na melisie i tabletkach uspokajających, aby poddać się na ostatniej prostej. Ostatni miesiąc, a potem… kto wie…

Ale cóż, jak już pierdolnie, to pierdolnie. Na maksa, z przytupem i już wiadomo, że jak zawsze narobiłam się jak dziki osioł za pługiem na przednówku, a śmietankę spijać będą inni. Boli. Boli jak cholera.

Ciekawe, że kiedy dostanę w łeb od życia, zaczynają mi się przypominać piosenki z młodości. Tym razem z filmu tak starego jak ja. Flashdance. Czuję się jak z tekstu Michaela Sambello i Irene Cara na zmianę.  „Just a steel town girl on a Saturday night Lookin’ for the fight of her life”. Nawet cholerna sobota się zgadza. Świetny prezent przed świętami, cios w żołądek i nokaut.

„You work all your life for that moment in time, It could come or pass you by, It’s a push of the world but there’s always a chance” tym razem mnie minęło. Ale cóż, „I get knocked down, But I get up again, You are never gonna keep me down”. Leżę na deskach, ale to tylko skłania mnie do tego, by wstać, niczym patetyczny, oklepany feniks z popiołów albo inna królewna, która poprawia koronę i rusza naprzód.

Dziś jeszcze nie wiem, co będzie moim nowym celem. Nic mi nie majaczy na horyzoncie. Ale wierzę. Wierzę, że jeśli zamykają się jedne drzwi, otwierają się inne. Chwilowo jeszcze ich nie widzę. Może przeszkadzają mi łzy… Może jeszcze jestem za bardzo ogłuszona. Może w tym świecie ze stali i kamienia ciężko jest znaleźć nowe drzwi, ale będą. Znajdę je! „I can have it all Now I’m dancing for my life”.

 

 


Dajcie nam żyć JakPragnieMy

5 listopada, 2018

 


Jesienią…

24 października, 2018


Biedna klasa średnia

20 kwietnia, 2018

ruszaj-do-pracy_2017-02-15_04-01-50

Naprawdę nie wiem, po co ja jeszcze czytuję gazety. Chyba po to, żeby się denerwować. Ostatnio dobił mnie pan Sroczyński ze swoimi rewolucyjnymi teoriami o grodzącej się klasie średniej. A ponieważ tak się składa, że mieszkałam w ostoi klasy ludowej, czyli na Targówku, skąd wyniosłam się do „społecznego koszmaru”, czyli do Wilanowa, to myślę, że wiem na temat grodzenia się trochę więcej niż pan teoretyk.

Czytaj resztę wpisu »


Gdy ciebie zabraknie…

10 stycznia, 2018


„Dzielny tata”, czyli madka w wersji męskiej

24 października, 2017

Trafiłam niedawno, całkowitym przypadkiem, na blog człowieka, który zajmuje się – według własnych słów – walką z niesprawiedliwością sądów w kraju, zwłaszcza w kontekście opieki nad dziećmi. Nie da się ukryć, ojcowie są przez polskie sądy dyskryminowani. Po części słusznie, ponieważ wielu z nich nie wyszło jeszcze z PRL-u i nie byłoby w stanie zająć się dzieckiem w czasie choroby ani nawet kupić mu ubrania we właściwym rozmiarze. Po części niesłusznie, gdyż nawet najgorsza matka z automatu dostanie opiekę, a ojciec musi być skrzyżowaniem Iron Mana i Matki Teresy, by był brany pod uwagę. Ale to, co z idei (skądinąd nie najgorszej) opieki naprzemiennej robi tzw. dzielny tata, wola o pomstę do nieba i nadaje się jako przypis do encyklopedii w haśle mizoginizm w najgorszym wydaniu. Czytaj resztę wpisu »